Warning: Invalid argument supplied for foreach() in /home/klient.dhosting.pl/magdmis/misuno.pl-ih3u/public_html/wp-content/plugins/unyson/framework/includes/option-types/typography-v2/class-fw-option-type-typography-v2.php on line 148

Warning: Invalid argument supplied for foreach() in /home/klient.dhosting.pl/magdmis/misuno.pl-ih3u/public_html/wp-content/plugins/unyson/framework/includes/option-types/typography-v2/class-fw-option-type-typography-v2.php on line 148

Warning: Invalid argument supplied for foreach() in /home/klient.dhosting.pl/magdmis/misuno.pl-ih3u/public_html/wp-content/plugins/unyson/framework/helpers/general.php on line 1275
Aktywność fizyczna z aktywną chorobą – Magdalena Misuno
/
228 Views0

Czy z przewlekłą chorobą można ćwiczyć? Czy można być aktywnym fizycznie mimo zaatakowanych przez chorobę stawów? Czy można brać udział w masowych imprezach sportowych? I jeszcze mieć z tego satysfakcję?

Ten temat nasunął mi się po moim niedzielnym uczestnictwie w międzynarodowej imprezie Race for the Cure, którą w Gdańsku zorganizowała (już po raz drugi) Fundacja OmeaLife Rak piersi nie ogranicza. Kluczowe w całym wydarzeniu są bieg na 5 km i marsz nordic walking na dystansie 3 km. Udział w nich biorą kobiety, które przeszły raka piersi (i przede wszystkim dla nich dedykowana jest ta impreza), oraz osoby zdrowe, tak zwane wspierające. Kobiety doświadczone rakiem piersi startują w różowych koszulkach (jak kolor wstążki – międzynarodowy symbol walki z rakiem piersi), a osoby wspierające – w białych. Imprezę uatrakcyjniają rozgrzewki z doświadczonymi trenerami, wspólna lekcja tańca z instruktorką, stoiska dedykowane wszystkiemu co związane ze zdrowiem kobiet i urodą, w tym stoiska edukacyjne na temat badania piersi, operacji i wszystkich tematów z tym związanych prowadzone przez specjalistów. (Jako dietetyk muszę jeszcze wspomnieć o przepysznym stoisku z wegańskim bezglutenowym jedzeniem Atelier Smaku J).

Z podziwem obserwowałam zmagania kobiet w różowych koszulkach podczas marszu i biegu. Równie mocno zachwycała mnie liczba wspierających (w tym dzieci). Łącznie w gdańskim biegu wzięły udział 633 osoby, a w marszu 289.

Impreza ta pokazuje między innymi to, że kobiety mimo choroby, jaką przeszły, nie muszą rezygnować z aktywności fizycznej. Kobiety te zademonstrowały swoją siłę i odwagę. Start na tak wymagającym dystansie, jakim jest 5-kilometrowy bieg oraz 3-kilometrowy marsz, po nierównym terenie, dla osób nieaktywnych fizycznie mógłby stanowić zbyt duże wyzwanie, a nawet zagrażać zdrowiu, dlatego przed imprezą można było skorzystać z porad, jak należy się do tego przygotować. Wiedza, że ruch to zdrowie, jest powszechna, ale nie zawsze mamy czas i chęci, żeby z tego korzystać.

Co to ma wspólnego z chorobą przewlekłą, taką jak RZS czy toczeń albo inne choroby autoimmunologiczne? A no to, że aktywność fizyczna pozytywnie wpływa na działanie całego organizmu, na wszystkie narządy, komórki i układy. A tym samym stymuluje organizm do walki z chorobą i do… regeneracji. Podczas wysiłku zachodzą w organizmie procesy zapalne, które jednocześnie wyzwalają procesy przeciwzapalne (tak w dużym skrócie). Poza tym podczas aktywności fizycznej uwalniają się endorfiny – hormony szczęścia. To one sprawiają, że mimo zmęczenia czujemy się szczęśliwi, spełnieni. Mamy satysfakcję, że zrobiliśmy coś dla siebie, że przekroczyliśmy kolejną granicę – granicę bólu. Za którą jest… brak bólu.

Kolejną zaletą aktywności fizycznej (ale na świeżym powietrzu) jest to, że nabieramy odporności. A przez to mniej jesteśmy podatni na łapanie infekcji (co przy chorobach autoimmunologicznych jest bardzo ważne). A dzięki temu trzymamy chorobę w ryzach.

Sama wielokrotnie doświadczyłam, w okresie gdy naprawdę ledwo mogłam się ruszać z powodu bólu, sztywności stawów i stanów zapalnych, że kiedy zaczynałam iść na spacer z psem do lasu, pierwsze kroki były dla mnie udręką. Przeważnie myślałam, że wyjdę tylko na chwilę, że zaraz zawrócę. Ale ZAWSZE gdy tak szłam i szłam, ból ustępował. Po godzinie spaceru okazywało się, że NIC MNIE NIE BOLI, nie ma sztywności. Przez kilka godzin dziennie po wysiłku mogłam normalnie funkcjonować.

Od ponad 6 lat praktycznie nic mnie nie boli. Oczywiście przy umiarkowanym regularnym wysiłku i przemyślanym trybie życia. W dodatku nie łapię infekcji ani się nie przeziębiam. To lata, w których regularnie się ruszam (marsze po lesie lub nad morzem 2-3 godziny dziennie rozłożone na dwa razy – co się równa dwóm spacerom z psem), odpowiednio się odżywiam i dbam o swój komfort psychiczny. Nie oznacza to, że wyzdrowiałam – toczeń nadal we mnie tkwi, nawet jest cały czas aktywny. Jest bowiem chorobą na razie nieuleczalną, wymagającą stałej kontroli lekarzy specjalistów i przyjmowania odpowiednich leków. Ale przynajmniej w jego aspektach wpływających na moją kondycję fizyczną mogę powiedzieć, że go powstrzymałam. I nie wymagało to wielkiego wysiłku ani wyczynów sportowych (które de facto mogą zaszkodzić niesportowcom).

W gdańskim Race for the Cure zajęłam 28. miejsce w marszu nordic walking (z czasem 22 minuty 54 sekundy). Uczciwie przyznam, że poszłam bez kijków – trwałe deformacje rąk sprawiają, że trzymanie kijków sprawia mi ból. Poszłam rekreacyjnie, dla idei. Dla osób zmagających się z rakiem (nie tylko) piersi, i dla tych, które mają tę walkę już za sobą. Ale także dla siebie. I dla innych przewlekle chorych. Chcę Wam w ten sposób pokazać, że można. Że choroba wprawdzie nas ogranicza, ale możemy te ograniczenia sprowadzić do minimum. Że możemy nawet brać udział w umiarkowanej rywalizacji sportowej – oczywiście odpowiednio przygotowani.

Każdy z Was może znaleźć odpowiednią aktywność fizyczną dla siebie. Nie musi to być od razu chodzenie. Ważne by było to cokolwiek – na początek choćby ćwiczenia izometryczne (czyli wzmacniające mięśnie) w łóżku. Coś, co będziecie chcieli ostatecznie wykonywać codziennie, niezależnie od aury za oknem. I będziecie to robić z przyjemnością, a może nawet stanie się to Waszą pasją. Wystarczy chcieć, a potem zacząć. I powtarzać każdego dnia. To naprawdę łatwe. Wiem to z własnego doświadczenia.

Zdjęcia (oprócz dwóch: z autorką oraz z autorką i psem) z archiwum Fundacji OmeaLife Rak piersi nie ogranicza.

Korzystając z tej strony, akceptujesz politykę prywatności i wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Dowiedz się więcej

Ciasteczka używane na tej stronie są konieczne do jej prawidłowego działania. Aby dowiedzieć się więcej o sposobie działania serwisu, polityce ochrony danych użytkowników oraz o ciasteczkach (cookies) na tej stronie, zapoznaj się z dokumentem: Polityka prywatności.

Zamknij