…czyli o odpuszczaniu

Do napisania artykułu pod takim tytułem zainspirowały mnie warsztaty przeprowadzone w ramach Kuźni Gdańskiego Lidera, w których miałam przyjemność brać udział. Zadanie polegało na wyciśnięciu wszystkich cytryn, które mieliśmy przed sobą, tak żeby powstało z nich jak najwięcej soku. Od razu pomyślałam, że to zadanie nie na moje ręce. Nie afiszuję się jednak ze swoją chorobą, nie chciałam też popsuć zabawy, więc wyciskałam te cytryny na tyle, by coś z nich wyciekło, ale też tak, by nie bolały mnie ręce. Wiedziałam, że tym sposobem nie mam szans na wygranie tej „konkurencji”. Ważniejsze jednak były moje dłonie. Poza tym to rodzaj rywalizacji niejako bez znaczenia – wygrana czy przegrana nie przesądzała o moim być albo nie być. Nie była to też rywalizacja drużynowa, więc nikogo swoją postawą nie mogłam zawieść. Czytaj dalej